Ekwador: Wyspy Galapagos: Isabela



Około dwóch godzin płynie szybka motorówka na wyspę Isabela. W porcie, na pomoście leży uchatka, nic nie robiąca sobie z ludzi, kolejne wygrzewają się na piasku i ławce. Miłe powitanie. 









Z portu do centrum kursuje busik, jednak odległość nie jest duża, można ją spokojnie przejść. Bez trudu znajdujemy nocleg na wyspie. 






Miasteczko Villamil ma wszystko co potrzebne do udanego wypoczynku. Piękna plaża, sieć restauracji, sklepy i dobra pogoda. Wypożyczyliśmy rower i wyruszyliśmy wzdłuż plaży, ścieżką do Ściany Łez- historycznego miejsca na wyspie. To był najlepszy pomysł na świecie! Trasa nie jest przypadkowa. Po drodze czekało na nas wiele atrakcji. Jezioro z flamingami karaibskimi, zatoczki słodkowodne o niesamowitych barwach, plaża zakochanych, powulkaniczne krajobrazy, ciekawy i kolorowy cmentarz, szczyty widokowe ukazujące niezwykłe panoramy wyspy. A także coś najbardziej pożądanego! Gigantyczne żółwie, które wychodziły na ścieżkę lub spacerowały tuż obok niej. Wyprawa była męcząca, upał, piaszczysta droga, brak możliwości kupienia czegoś do picia, ale wróciliśmy szczęśliwi. Kiedy doskwierał nam upał, zostawialiśmy rowery na ścieżce i szliśmy się kąpać w oceanie. Często byliśmy sami na ogromnej plaży.  









Jedną z wycieczek lokalnych, jakie są oferowane przez tutejsze agencje turystyczne to wyprawa na Tintoreras. Zdecydowaliśmy się na nią z trzech powodów: niska cena od osoby, możliwość zobaczenia pingwinów oraz profesjonalny snorking. 

Tintoreras to szereg małych wysepek pełnych zatoczek i ukrytych plaż. Ich zwiedzanie możliwe jest tylko w obecności przewodnika. Dostaniemy się na nie łodzią, która z Puerto Villamil płynie około 10 minut. Wody szmaragdowe Tintoreras obfitują bogatym życiem morskim. Zamieszkują je żółwie, osławione pingwiny, uchatki, a nad nią zobaczymy latające Głuptaki, które lubią też wygrzewać się na pobliskich, wulkanicznych skałach wraz z iguanami.









Podczas krótkiej wędrówki do Canales de las Tintoreras obserwujemy siedlisko hodowli iguan oraz lwów morskich. W czasie odpływu w szczelinie z krystaliczną wodą odpoczywają białe rekiny. Od których pochodzi nazwa i sława tego miejsca. 









Po spacerze motorówka odpływa do kolejnej zatoczki, tam pływamy z rurkami. Woda dość chłodna, dobrze mieć piankę, którą można wypożyczyć w agencji. W tym dniu brakowało słońca, jednak szybko ogrzewały nas wrażenia. Płaszczki pływające pod nami, żółwie, które się bawiły z nami w chowanego i popisy akrobatyczne foczek. Niezwykły czas.  






MM. 

11 komentarzy:

  1. Wooow widzę ciekawe zajęcie masz, przepięknie jest tu u ciebie, tylko pozazdrościć. Pozdrawiam z zimnej Polski.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne miejsce. Piękne widoki.
    Buziaki Kochana.

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne widoki oraz wspaniałe zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zakochałam się w tych zdjęciach ❤
    Zazdroszczę wyjazdu i widoków.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Widoki nieziemskie. Mam zamiar się wybrać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak pięknie. U mnie za oknem szaro buro, wieje wiatr. Ach gdzie ta wiosna. Zwierzęta nie boją się ludzi. Wyspa idealna.

    OdpowiedzUsuń
  7. super zdjęcia, szczególnie te foki na ławce mnie urzekły;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne zdjęcia, chciałabym kiedyś się tam wybrać! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku, fascynujące miejsce na wycieczkę. Bardzo mi się podoba, zdjęcia zniewalające ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Na prawdę wygląda to przepięknie wręcz fascynująco. Powiem Ci że miałaś świetną przygodę, a ja dopisuję koleje miejsce do swojej listy miejsc do zobaczenia w życiu. Dziękuje Ci za ten post!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © MM en el mundo