Ekwador: Wyspy Galapagos: Wyspa Santa Cruz i jej miasto Puerto Ayora!


Puerto Ayora to spokojne miasteczko. Najbardziej turystyczna jego część przypada na okolice portu. Poszukiwania noclegów najlepiej zacząć na miejscu, oferta hosteli jest duża i różnorodna. Ceny uzależnione od standardu pokoi.







Na tej wyspie znajdziemy dwie plaże: Playa Tortuga Bay i Playa Garrapatero. Do tej pierwszej dojdziemy spacerkiem z miasta, zacieniona alejka z kaktusami i brykające po niej malutkie gekony. Plaża przywita nas szerokim pasem ciepłego piasku i niezwykłym kolorem wody. Na przybrzeżnych skałach wygrzewają się iguany. Na pierwszy rzut oka ciężko je zauważyć. Idealnie się maskują. Niekiedy któraś wybierze się na przechadzkę plażą lub wskoczy do oceanu popływać. 










Woda jest ciepła, zabawa z falami doskonała. Wybraliśmy się na spacer wzdłuż plaży, po kilku minutach doszliśmy do miejsca, w którym fale oceanu ustają. Mała zatoczka, idealna dla rodzin z dziećmi, do kąpieli. Wraz z ludźmi pod cieniami drzew wypoczywają olbrzymie iguany. 





Przy zatoce znajduję się wypożyczalnia kajaków. Z jego pokładu wypatrywaliśmy w wodzie żółwi i iguan, a na pobliskich drzewach ptaków. Była to niesamowita frajda!







Druga plaża znajduje się kilkanaście kilometrów od miasta, można do niej dojechać rowerem, bądź taksówką. Już sama droga jest bardzo ciekawa, widzimy olbrzymie żółwie i plantacje kawy. 





To co wyróżnia plażę to obecność drzew. Jest tutaj zielono. Byliśmy akurat w czasie odpływu, także zastaliśmy kilkanaście małych zatoczek po których mogliśmy spacerować. Pelikany łowiły ryby, a na czarnych wulkanicznych kamieniach, oprócz iguan pełzały kraby.








Na Santa Cruz jest Stacja Badawcza Darwina, której głównym zadaniem jest ochrona żółwi. I to jest bardzo pozytywne. Natomiast jako atrakcja turystyczna to dla nas największe rozczarowanie. Miejsce, które opisane jest w każdym przewodniku, przyciąga turystów głównie wycieczek zorganizowanych, którzy na szybko chcą zobaczyć zwierzęta. „Stacje” zamieszkują żółwie słoniowe, ale to nic innego jak ZOO. Niby fajnie, ale przecież jesteśmy na Galapagos, wyspach słynących z żółwi. Udało nam się kilkanaście razy spotkać te duże stworzenia ot tak, po prostu!  Co było dla nas największym przeżyciem. 






Każdego ranka w Puerto Ayora odbywa się targ rybny, który gromadzi nie tylko kupców czy smakoszy ryb, ale także czyhające na łatwą zdobycz zwierzęta, wśród nich pelikany i uchatki. 








Niedaleko od portu jest pewna uliczka, która zostaje zamknięta dla ruchu od godziny 18 i zamienia się w ciąg restauracji pod chmurką. Z pobliskich kiosków, budek wystawione zostają krzesła i stoliki. Pojawiają się kelnerzy z kartami, zachęcający do skorzystania z oferty. Wraz z nimi na stołach przed grillami wystawione się świeże ryby np. Brujo, owoce morza, szaszłyki i inne pyszności morza np. cazuela. W niskiej cenie można bardzo dobrze i smacznie zjeść.  






MM.

2 komentarze:

  1. Ale mi sie marzy wyjazd :) piękne zdjecia, chce tam być!

    OdpowiedzUsuń
  2. zazdroszczę ! piękne miejsca i zdjęcia ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © MM en el mundo