Boliwia: La Paz - podniebne zwiedzanie!

Lotnisko w La Paz znajduje się na ponad 4000 m. n. p. m czyniąc go jednym z najwyżej położonych międzynarodowych portów pasażerskich na świecie. Gdy koła samolotu dotkną lotniskowej płyty przez okno wedrze się widok na dwa betonowe pasy oraz ośnieżone wulkany w tle. Niektórzy mają problem opuścić samolot o własnych siłach, na pomoc pędzi obsługa lotniska z butlą napełnioną tlenem do oddychania. W kolejce emigracyjnej osłabienia się mnożą. Celnicy uważnie przyglądają się petentom.

My czujemy się świetnie, w hali jest duszno, kolejka długa, mozolnie postępująca. Po opuszczeniu lotniska uderza w nas przyjemny upał przeszywający mroźnym powietrzem.

Być bliżej nieba


Punkt widokowy El Alto



El Alto, jakże wymowna i adekwatna nazwa dzielnicy. Wysokość, to się czuje. Trudno tutaj oddychać pełną piersią, a tlen wydaje się być towarem deficytowym. To drugie na świecie najwyżej położone miasto, ustępuje tylko peruwiańskiemu La Rinconada (5100 m. n. p. m.). Rekordów  La Paz ma wiele, najwyżej usytuowany stadion piłkarski- Estadio Hernando Siles (3637 m. n. p . m.), najbiedniejsze miasto Ameryki Południowej i jeżeli przyjąć, że La Paz można uznać za stolicę Boliwii to jest ona automatycznie najwyżej położoną stolicą, zamieszkiwaną licznie przez Indian w ciągłej żywej tradycji i wierzeniach.

Panorama miasta w tle stadion piłkarski



La Paz wraz z przedmieściami El Alto tworzy potężną aglomerację usytuowaną na śródandyjskim płaskowyżu. Prawdziwą ozdobą miasta są wznoszące się nad nim ośnieżone szczyty wulkanów, tym sześciotysięcznika, wulkanu Illimani (6403 m.n.p.m). Miasto położone w kanionie, gdzie kilometrowa różnica wysokości wpływa na jego podział, który doskonale widać na krawędzi wielkiego obniżenia. Jak się można domyślić, niżej panuje przyjaźniejszy klimat, dlatego centrum tej metropolii to piękne domy zamożnych jasnoskórych i Latynosów, oszklone wieżowce oraz zadbane ulice. Na wysokości 3600 wokół administracyjnego i handlowego centrum zamieszkuje klasa średnia. Natomiast na wzgórzach okalających miasto tysiące małych i skromnych domków, wręcz przyczepionych do nierównych zboczy. Dzielnice biedy, których mieszkańcy, mimo wysokości nie tylko potrafili się osiedlić, ale zaadoptować do normalnego funkcjonowania. Te społeczne niziny, prawie w stu procentach tworzą Indianie z Keczua oraz Ajmara.


Obecność Indian


Większość Boliwijczyków ma indiańskie korzenie. Spacerując ulicami La Paz uwagę zwrócą Indianki ubrane w charakterystyczny ludowy strój. Filcowy melonik na czubku głowy, rozkloszowana pasiasta spódnica, a na plecach kolorowy szal, przypominający tobołek,bardziej po polsku plecak, w którym noszone są zakupy żywnościowe lub małe dzieci.




Gdy przyjrzymy się twarzom mieszkańców Boliwii zobaczymy charakterystyczną kulkę wypychającą jeden z policzków. To liście koki, namiętnie żute przez wszystkich. Dzięki jej właściwością zmniejszone jest poczucie zmęczenia, głodu, czy objawów choroby wysokościowej. Żucie koki jest także alternatywą dla kalorycznego posiłku, na który każdego nie stać.

Zwiedzanie miasta




Topografia miasta sprawia, że wędrówka po nim to prawdziwe kondycyjne wyzwanie. Plątanina uliczek wiodących raz w górę, raz w dół. Z drugiej strony nie sposób się tutaj zgubić, nawet jeżeli zboczymy z trasy. La Paz nie jest przesycone zabytkami, ale przebywanie w nim zachwyca. Barwne place pełne gołębi i mieszkańców, kolorowe stargany z wyrobami z wełny lam i alpaki, uliczne przedstawienia z żywo reagującą publiką, pucybuci, handlarze gazet, napojów, nawołujący na przechodnich. I w końcu gwar, hałas klaksonów samochodowych, otwierające się i zamykające drzwi autobusów, oraz wydzierający się na całe gardło naganiacze autobusowi.




Główny plac - Plaza Murillo usytuowany w tak zwanym starym La Paz z ortogonalnym układem ulic, wokół którego znajduje się Pałac Prezydencki - Palacio Quemado, gmach parlamentu oraz kongresu, a także neoklasycystyczna katedra. Krajobraz przestrzeni zakłóca budujący się (a nawet, jeśli będzie już skończony) wieżowiec.  To doskonale miejsce na degustacje humitas! Prekolumbijskie gołąbki sprzedawane są przy ulicy Ingavi w Pizzerii Napoli, nie ma co się jednak sugerować nazwą, bo w tym miejscu królują pucharki pełne lodów oraz hot dogi. Nie brakuje też regionalnych perełek, jak empanadas, salteńas, czy przywołane humitas. Ten specjał kuchni latynoamerykańskiej to liść kukurydzy, który skrywa w sobie pyszne nadzienie: słodkie bądź pikantne. Jego podstawą jest świeża kukurydza, a następnie do wyboru kozi ser, anyż, cynamon, rodzynki. Gotowane na parze lub pieczone, czasami serwowane z ostrym pomidorowym sosem tamarillo.


Stad już tylko kilka kroków do gwarnego Plaza San Francisco, z najcenniejszym zabytkiem La Paz Świątynią pod tym samym wezwaniem. Słynie z fuzji stylów architektonicznych i skomplikowanych dekoracji. Ponadto zachowały się obrazy muzealne, a z dzwonnicy ujrzymy widok na miasto, klasztor oraz dachy pobliskich domów.


I chociaż budowa kościoła zaczęła się zaraz po założeniu miasta La Paz trwała blisko 200 lat, a wszystko za sprawa śnieżnej lawiny, która całkowicie zniszczyła pierwotna budowle w 1610 roku. Cały kompleks łączy barokowe i Metysów style architektoniczne. Ozdobiony rzeźbami przedstawiającymi sceny mitologiczne natury oraz zwierząt, takich jak smoki i maszkarony. Nie brakuje także kiści winogrona, szczególnie w fasadzie, wyrzeźbionych w naturalnym kamieniu.


Wnętrze kościoła jest bogate, drewniany ołtarz z walcowanego złota cedru. schody prowadza na wieże, aby stamtąd cieszyć się panoramicznym widokiem na plac San Francisco. W klasztornym muzeum można zobaczyć dzieła Gregorio Gamarra, peruwiańskiego malarza.



widok z dzwonnicy na miasto

Zwiedzanie odbywa się z przewodnikiem, natomiast robienie zdjęć jest możliwe tylko na zewnątrz obiektu.



Zakupy w La Paz - kluczowy punkt programu


Handlowe ulice znajdującą się na tyłach placu San Francisco, oraz Calle Sagarnaga. Tysiące sklepików z lokalnymi wyrobami z wełny alpak, która doskonale zapewnia ciepło. Szale, czapki, swetry, koce, skarpety, dosłownie wszystko co pozwoli turyście przetrwać w Boliwii. Kunsztu dodaje cena, która jest w bolivianos i nie stanowi dużego wydatku.


Kwintesencją zakupowego charakteru miasta jest Targ Czarownic, Las Brujas, któremu poświeciliśmy osobny post na naszym blogu:
http://mmenelmundo.blogspot.com/search/label/Boliwia%20-%20La%20Paz%20-%20Targ%20Czarownic

Calle de las Brujas


Bezpieczeństwo, czyli na co uważać!


O tutejszych taksówka krążą legendy, jak o większości miejsc w Ameryce Południowej opisywanej przez ludzi siedzących na kanapie w Polsce. Kogo jednak przeraża wizja transportu lokalnego w La Paz, jest pewna alternatywa. To kolejka linowa. Tani przejazd, z dolnego La Paz do El Alto. Oszklona, dzielona z ośmioma innymi współpasażerami. Proponujemy wjechać jednym kolorem, a na zjazd wybrać drugi. Podczas kilkuminutowej przejażdżki można zobaczyć piękne pejzaże miasta widziane z lotu ptaka. Sam punkt widokowy El Alto- do którego wjedziemy linią żółtą jest mało rewelacyjny, bowiem widok na miasto schowany został za szybę z pleksi. Jednak wystarczy udać się jedną uliczkę niżej i będzie miasto podane jak na tacy. Przy wjeździe linii czerwonej jest lokalny bazar, mniej kolorowy, bardziej żywnościowy. Zjemy tam tanio wśród "lokalsów".


Uliczna garkuchnia

Jak wszędzie na świecie trzeba uważać na kieszonkowców, nie obnosić się z dużą gotówką. Uwaga także na bagaż, jeżeli ktoś przemieszcza się transportem miejskim cenne rzeczy muszą pozostać blisko. Nie odkładamy nic na półki, duży bagaż dobrze jest zamknąć. Najwięcej kieszonkowców jest w miejscach zatłoczonych: dworzec, autobus, czy targ.

Gdy korzystasz z taxi, wybierz ja sam, nie reaguj na te podjeżdżające i oferujące przejazd. Najlepiej kiwnij ręka na pędzącą taksówkę po ulicy. Nie warto także korzystać z usług naganiaczy autobusowych, nie dość, że cena będzie zawyżona - chociaż w Boliwii istnieje możliwość negocjacji, to można trafić na oszusta, który sprzeda bilet na nieistniejący autobus.

Podczas zakupów warto zwrócić uwagę na resztę, często jest źle wydana, warto negocjować ceny, turysta na dzień dobry ma ja zawyżoną.


Fotografowanie - nie w tym kraju! 

Nasz tytuł trochę na wyrost, jednak każdy, kto planuje wyjazd do Boliwii musi to wiedzieć! Indianie w większości nie przepadają za wystrzelonym obiektywem w ich stronę. Często spotyka się to z niemiłą reakcją- odwracanie głowy, agresywny ton. Niedopuszczalne i niebezpieczne jest fotografowanie ich domów, czy miejscowych rytuałów. Dlatego ulice, postacie najlepiej fotografować dyskretnie, z pewnej odległości. Ewentualnie zapytać o pozwolenie np. na targu, gdy będziemy konsumentami. Odmowę należy uszanować.


MM.





3 komentarze:

  1. Fenomenalne zdjęcia! Ten targ! Te widoki! To jedzenie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow !
    Jakie piękne zdjęcia, ah chciała bym tam być, najlepiej teraz !;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Panorama miasta robi wrażenie, lubię zwiedzanie miejsc i z taką perspektywą. :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © MM en el mundo