Oaxaca- wieloetniczna dusza i pieczone chapulines!



Jeśli chcesz zobaczyć prawdziwy Meksyk musisz odwiedzić..... Jak mantra powtarzane zdanie przez miejscowych. Z tym, że każdy odsyła do innego miasta, stanu. Kiedy wylądowałam w Mexico, ktoś powiedział: jeśli chcesz zobaczyć prawdziwy Meksyk musisz odwiedzić Oaxaca. Jestem tutaj i co słyszę? Musisz odwiedzić Puebla. Idąc za wskazówkami miejscowych przejechalibyśmy wzdłuż i wszerz Meksyk, dopiero wtedy poznalibyśmy jego prawdziwe oblicze. 


Oaxaca ( wym. Ła - cha - ka) zwiedzałam samotnie podczas naszej wyprawy. Z Ciudad de Mexico miałam lokalny lot Volarisem. Lotnisko w tym dniu przygotowywało się do wylotu wizytującego papieża, więc było w przebudowie. Między jedną białą ścianą ustrojoną kwiatami, a drugą odnalazłam zakamuflowane moje przejście. Kontrola osobista niczym nie przypomniała europejskich. Myślę, że tylko osoby z maczetą w ręce nie zostałyby wpuszczone. Większość obsługi lotniska boryka się z niepełnosprawnością ruchową. Wspaniały pomysł! Budziłam zainteresowanie miejscowych szczególnie strojem: krótkie spodenki, koszula z takim samym rękawem. Wszyscy bluzy, kurtki, dżinsy. Pomyślałam, że pewnie idzie załamanie pogody, o którym nie wiem. Jednak 20 minut później poczułam się jak w kostnicy. Klimatyzacja działająca na lotnisku wychładzała doszczętnie. Ucieszyłam się jak nigdy, gdy rozpoczął sią boarding. 

Malutki samolot, moje miejsce numer 21 było ostatnim, teoretycznie przy oknie, którego już nie było. Lot trwał lekko ponad godzinę. W jego czasie samolotem rzucało na wszystkie strony, a przed lądowaniem jeszcze kółeczko, żeby ominąć szczyty gór. Kiedy dotknęliśmy płyty lotniska, a następnie wyhamowaliśmy odetchnęłam z ulgą. 

Podczas lotu poznałam Gabrielę. Wracała ze służbowej podróży. Widząc moje zmartwienie podczas lotu opowiadała mi o zasadach lądowania w Oaxaca. Po wylądowaniu razem udałyśmy się na taxi do centrum. W między czasie Gabriela zaczęła prowadzić kilkanaście rozmów telefonicznych podczas których mówiła, że poznała pewną Polkę i idziemy razem na obiad. Kiedy wysiadałyśmy w centrum, obok Katedry już czekała jej córka z mężem i dziećmi. W restauracji dochodziły kolejne osoby z jej rodziny, żeby mnie poznać. Obiad trwał wieki, było bardzo sympatycznie, jednak ja już przebierałam nogami. Chciałam zwiedzać miasto. Tym bardziej, że dostałam rekomendacje niektórych miejsc. Szczęśliwa rodzina po zjedzeniu deseru pożegnała się ze mną, zapewniając mi pomoc w każdej sytuacji. Otwartość, uśmiech i życzliwość. Życie tutaj, aż iskrzy.





Oaxaca miasto kolorów i witalności. Niecodzienna żywa kolorystka fasad kamieniczek przyciąga uwagę. Tutejsze wieczory to mieszanka temperamentu i afirmacji życia. Mieszkańcy tłoczą się na głównym placu zocalo, gdzie w zależności od pory sączą kawę lub micheladę w ogródkach okalających estradę w kolorze zielonym, na której występują zespoły marimby. Rozbrzmiewająca muzyka i odbywające się tańce. Ławki z kutego żelaza rozproszone przy Plaza Prinicpal służą mieszkańcom do odpoczynku, czytają gazety, rozmawiają lub ogrzewają się podzwrotnikowymi promieniami słońca. Miasto z wieloetniczną duszą, zamieszkują najliczniej Zapotekowie i Mistekowie. Położone na 1550 m. n. p. m. z łagodnym klimatem. Centrum Oaxaca zostało wpisane na Światową Listę Unesco.  Powiada się, że kto skosztuje miejscowego specjału, czyli Chapulines, z pewnością tutaj powróci. Mocno przyprawione sokiem z limonki oraz chili, smażone jadalne owady, przypominające koniki polne lub świerszcze.










Przy Zocalo znajduje się sąsiedni plac La Alameda, gdzie znajdziemy XVI wieczną Katedrę. Trzykrotnie niszczona podczas trzęsienia ziemi, najdotkliwiej w 1714 roku stąd niektóre źródła podają, że to XVII wieczna Katedra. Jej fasada utrzymana w stylu plateresco. Poświęcona Wniebowzięciu Matki Boskiej. 



Oaxaca słynie z galerii sztuk. Dobrze wyposażone są nie tylko muzea: Museo de Arte Prehispanico Rufino Tamayo oraz Museo de Arte Contemporaneo de Oaxaca. Cenne dzieła sztuki odnajdziemy także we wnętrzach 27 historycznych kościołów. Największą estymą cieszy się wzniesiona pod koniec XVII wieku Basilica de Nuestra Seńora de la Soledad poświęcona Matce Boskiej- patronce miasta. W przykościelnym muzeum znajdują się różne wota pozostawione przez wiernych, którzy wypraszają u Matki Boskiej łaski. 







Z pośród atrakcji, które oferuje miasto mi szczególnie przypadły do gustu targowisko Benito Juarez oraz kościół Santo Domingo z obecną siedzibą Museo Regional de Oaxaca. 

Mercado Benito Juarez oferuje bloki miejscowej czekolady, przepyszne splecione pasemka sera, świeże warzywa, owoce, a także wyroby rękodzieła od imadeł po mikstury miłosne. O kilka kroków dalej w Mercado 20 de Noviembre odnajdujemy w budynku dawnego szpitala kompleks tanich jadłodajni. Najsmaczniejsze enchiladas z najostrzejszą salsą na świecie. Z dodatkiem sera włóknistego i kwiatu dyni. Danie godne 5 gwiazdowej restauracji, podane na papierowym talerzyku, na stole pełnym ceraty, miało swój urok i miało pyszny smak! Przed bazarem od miejscowych kobiet można zakupić miejscowy przysmak - chapulines, a także pikantne lub słodkie chlebki, które sprzedają z wielkich koszy. 




Santo Domingo, niegdyś zamieniony na koszary i zdewastowany, obecnie staranie odrestaurowany,. Białe stiuki obramowane złoceniami i polichromiami bogato pokrywają sklepienia, kopuły oraz wnęki. Niemal każdy centymetr pokrywa typowe zdobnictwo dla stanu Puebla. Przylegający do Kościoła  Klasztor Dominikanów pełni funkcje muzeum. Fantastyczna kolekcja, przestrzeń wnętrz i wewnętrzne arboretum, po prostu oaza kaktusów. Doskonałe miejsce. 









A pamiątka mogła być tylko jedna! Przypomina nam do dzisiaj ostry smak Oaxaca....





MM.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © MM en el mundo