Feliz Navidad - trochę inne Boże Narodzenie


Święta Bożego Narodzenia to szczególny czas w roku kalendarzowym każdego katolika. Poprzedzone ogromnym wysiłkiem przygotowawczym, planowane do najmniejszego cala.  Nie przeszkadzają wtedy nikomu długie kolejki w sklepach, tłok w centrach handlowych, korki na ulicach, czy towarzyszące zimne, a czasami mroźne powietrze. Apogeum świątecznej gorączki przypada na ostatni tydzień poprzedzający 24 grudnia. Chętnie odwiedzamy jarmarki bożonarodzeniowe,  myjemy okna, stroimy mieszkania i spędzamy czas w kuchni przygotowując dziesiątki potraw wigilijnych. Zjeżdża się ze wszystkich stron rodzina, w szczególności powracają dzieci do rodzinnych gniazd ze swoimi partnerami i pociechami. W końcu upragniona pierwsza gwiazdka, uroczysta kolacja, wręczanie prezentów, pasterka i dwa dni pozornego lenistwa, polegającego na objadaniu się i dalszym odwiedzaniu rodzin. Niektórzy zaliczają podwójną wigilie, bo nie do wyobrażenia jest, aby kogoś zabrakło przy rodzinnym stole. Mamy swoje zwyczaje jak sianko pod obrusem, opłatek, jemioła, aż do tradycyjnych dań karp, makówki, barszcz czerwony rywalizujący z grzybową. 


A jakby to wszystko wyglądało gdyby wigilia wypadała w pierwszy dzień wakacji? Gdy temperatura powietrza nie pokazywała mniej niż dwadzieścia kilka stopni? Czy nadal spędzalibyśmy tyle czasu w kuchni? Czy byłaby choinka? 

Ameryka Południowa w większości wyznaje katolicyzm. Podbite ludy przez hiszpańskich konkwistadorów 500 lat temu przyjęły tradycję chrześcijańską, dlatego niezwykle silne i widoczne jest współcześnie celebrowanie Świąt Bożego Narodzenia na kontynencie. Latynoskie obchody różnią się bowiem od europejskich. Zakorzenione indiańskie wierzenia i tradycje doskonale odnajdują odzwierciedlenie w okresie świąt katolickich. Oczywiście nie praktykuje się wyrywania serc czy ofiar z ludzi jak to miało miejsce w czasach Azteków, jednak wciąż przetrwał silny związek z przyrodą, ziemią, słońcem i gwiazdami.




Po tej stronie Oceanu czas świąt przypada w okresie letnim. Dni są długie i upływają w prażącym słońcu, wieczory gorące. W powietrzu unosi się zapach świeżych owoców- królują truskawki i arbuzy. Dzieci rozpoczynają swoje wakacje, nikt tutaj nie wyczekuje śniegu. Słowa naszej kolędy wydają się być niezrozumiałe, dlaczego Jezus ma płakać z zimna? Jednak wyobrażenie o śniegu nie jest tylko europejską abstrakcją, tutejszy Mikołaj nie różni się od naszego, ma czapkę, kożuch i siedzi na saniach, które ciągną renifery. Pod saniami często jest imitowany śnieg! Na ulicach Limy czy La Paz stoją bałwany- oczywiście sztuczne, zwykle ze światełek lub dmuchane.



Atmosferę świąt widać przede wszystkim po wystawach sklepowych i ozdobionych świątecznie miastach. Ekwadorski Malecon całkowicie zdominowany przez kolorowe światełka, ogromną choinkę, dmuchanego Mikołaja. Świąteczną atmosferę odczuwamy również na Wyspach Galapagos. Przed świętowaniem nie ucieka także Peru. Główny plac w Limie ozdabia Mikołaj, renifery, ogromne bombki, podobnie wygląda w La Paz. Chociaż tutaj udało się odszukać odrobinę regionalnego wpływu. 



W domach są choinki, zwykle sztuczne, ozdobione watą oraz kolorowymi światełkami. Modne jest również dekorowanie domów czy drzwi wejściowych. Jednak to dość nowe tradycje. Dużo popularniejszym zwyczajem dla Peru, Boliwii i Ekwadoru jest szopka. Bez niej nie ma świat. W wigilię popularne są żywe, niezależnie w każdym domu jest przygotowywane na kilka dni przed Bożym Narodzeniem, specjalne miejsce, ustawione w centralnym miejscu każdego domu, sklepu, zakładu pracy, a jej wielkość zależy od zamożności gospodarzy. W zależności od regionu postacie z szopki ubrane są różnie, bywa wersja europejska, czasami pojawiają się wpływy hiszpańskie, wtedy np. Józef zyskuje dodatkowe nakrycie głowy w postaci sombrero, zaś Maryja odziana jest w suknie z epoki kolonializmu. W Boliwii i Peru najczęściej zobaczymy nawiązanie do tradycji regionalnej, pojawiają się zatem postacie ubrane na wzór Indian Quechua, Keczua - mężczyźni: na głowie charakterystyczna czapka, zakrywającą uszy. Niekiedy zakłada się na nią jeszcze kapelusz. Pasiaste poncho, wykonywane najczęściej z wełny lamy, a pod nim bawełniana lub płócienna koszula z długimi rękawami. Spodnie sięgające łydek w kolorze szarym, czarnym lub brązowym. Na nogach sandały z zakrytą piętą. Postacie żeńskie zaś na głowie mają kapelusz, podobnie jak u mężczyzn wykonany z wełny lamy.  Czerwony sweter zapinany z przodu, po nim bluzkę a na wierzchu okryta wełnianą tkaniną, w paski (przypominające dół spódnicy), którą zapina na klamrę. Spódnica gładka, na dole doszyta pionowa kraja, w paski. Na plecach kobieta ma charakterystyczny węzełek wykonany z wełny, który w życiu codziennym służy do noszenia zakupów czy też dzieci. Na nogach sandały z zakrytą piętą.



   Niezależnie od regionu najważniejszą częścią szopki jest żłobek z dzieciątkiem, które dodawane jest dopiero w dniu wigilii, po wcześniejszym poświęceniu w kościele. Ludzie przynoszą figurki Jezusa w koszyczkach, przypomina to nasze święcenie wielkanocnych koszy. Specjalna msza tzw. Misa de Gallo- Msza Kogucia. Odbywa się późnym wieczorem ( w zależności od kraju: o 21 w Boliwii, o 22 w Peru, o 24 w Ekwadorze). Po powrocie i ułożeniu figurki dzieciątka rozpoczyna się świętowanie Bożego Narodzenia. Nie ma więc wyczekiwania na pierwszą gwiazdę, a wigilijna kolacja jest mniej sentymentalna i rusza bardzo późną porą.


Czym jeszcze wyróżnia się latynoskie świętowanie? 


W Ekwadorze oraz Boliwii przygotowania do świąt mają także charakter duchowy, już 16 grudnia rozpoczyna się nowenna trwająca 9 dni. W jej czasie wielu ludzi uczestniczy w specjalnych nabożeństwach, spotyka się w domach, modli i pali kadzidła. Zaangażowane są również dzieci, które w tym okresie mają dużo wolnego czasu z racji wakacji. Przygotują więc ozdoby świąteczne, uczestniczą w katechezach. W Boliwii popularne jest odwiedzanie domów przez przebrane za Maryję i Józefa dzieci w towarzystwie chóru aniołów. Jest śpiew, towarzyszy akompaniament instrumentów, a na koniec są słodycze pozyskane od gospodarzy odwiedzanych domów.



Wspomniana msza Misa de Gallo jest radosna, pełna bożonarodzeniowych piosenek, bardzo melodyjnych i mniej patetycznych od polskich kolęd. W Ekwadorze najbardziej lubią śpiewać-  campana sobre campana, czyli dzwonek nad dzwonkami. W Boliwii zaś - Ta noc jest najpiękniejsza i nie można podczas niej spać. W trakcie mszy dzieci przedstawiają krótką inscenizację bożonarodzeniową, żeby ukazać w realny sposób cud narodzin Jezusa. Przyprowadzane są także zwierzęta domowe, które to przecież były świadkiem narodzin Zbawcy. Na początku mszy zostaje wniesiona ogromna figurka Jezusa i złożona na ołtarzu, a obok niej ludzie ustawiają swoje do poświecenia. Po mszy, każdy kto odbiera swoja figurkę dzieciątka, dotyka także tej dużej okazując uczuciowość. Latynosi są bardzo emocjonalni i z wielką radością obchodzą Narodziny Jezusa. Cieszą się razem, dlatego po mszy następuje wymiana uścisków, buziaków i wzajemne składanie życzeń.
Następnie rodzinny zasiadają do kolacji. W Boliwii oraz Peru czeka się do północy, gdzie wznosi się toast musującym winem i następuje prawdziwa eksplozja fajerwerków przypominająca europejskiego sylwestra. Później następuje świętowanie trwające często do rana, nietypowym dla nas zwyczajem jest tańczenie do rytmów kolęd.

Co króluje na stołach?


W krajach, które mają dostęp do morza i jego dobrodziejstw próżno szukać na wigilijnym stole ryb. Nie ma też dwunastu potraw, a gościem specjalnym jest indyk (w Boliwii spotykamy czasami kaczkę, w biedniejszych regionach Peru- kurczaka). Kolacja jest obfita, drób jest faszerowany owocami oraz serwowany w towarzystwie musu jabłkowego, pure z ziemniaków lub ryżu- wszystko zależy od upodobań kulinarnych danej rodziny. Co ciekawe, popularny jest zwyczaj porannego oddawania nafaszerowanego indyka do specjalnych piekarni i odbioru gotowego już do spożycia wieczorem mięsa. Nie dziwi więc kolejka ludzi z numerkami po swojego indyka. Innym sposobem podania jest potraktowanie indyka przydomowym grillem.

W Boliwii oprócz drobiu na stole znajduję się także biała kukurydza- choclo oraz specjalne danie zwane picana, czyli rodzaj pikantno- słodkiego rosołu z dużymi kawałkami mięsa, czasami owoców morza, kukurydzy, ziemniaków, dyni, oraz wina.

choclo con queso

picana

Latynoska wigilia lubi słodkości. Prawdziwym hitem jest mediolańska babka z bakaliami- panetón. Zapakowana w duże kartony, dostępna w każdym sklepie, a jej ilości przechodzą ludzkie pojęcie. Podobno najlepiej smakuje popijana gorącą czekoladą. Napój ten różni się od europejskiej wersji, zawiera bardzo dużo mleka i kawałki czekolady.



Podczas wigilii pojawia się także alkohol, najpopularniejsze jest schłodzone wino jabłkowe, zwane sidra, czasami szampan czy wino półwytrawne. Największym odkryciem jest nalewka kawowa- cola de mono, serwowana w Chile, oczywiście procentowa, a w jej posmaku wyczuwamy oprócz kawy goździki, cynamon i skórkę pomarańczy. Boliwijczycy przemycają pod serwetkami alkohol dla Pachamamy.

Pozostają jeszcze prezenty, tutaj panuje pewna rozbieżność. Dzieci otrzymują je najczęściej 6 stycznia, a więc przy Święcie Trzech Króli, którzy to zgodnie z tradycją przybywają z podarunkami. W niektórych domach są prezenty także w wigilię. Popularne są podarunki sentymentalne w postaci listów, czy przeprosin.


W tym regionie świata pamięta się również o bardzo biednych rodzinach. Zwykle od kilku dni przed wigilią do 6 stycznia organizowane są dla dzieci chocolatady, przeważnie w szkołach, kościołach oraz placówkach misyjnych. Dzieci z ubogich rodzin mają szanse spróbować panetonu z kubkiem gorącej czekolady, organizowane są dla nich zabawy, niejednokrotnie wręczane też podarunki.


Idea latynoskich Świąt Bożego Narodzenia opiera się na byciu razem, na rodzinnych spotkaniach i bliskości. Nie przywiązuje się, aż tak dużej uwagi do porządku czy różnorodności dań. Brakuje gonitwy i europejskiej spiny.... Feliz Navidad! Dlatego kończąc ten post życzymy Wam, aby dzisiejszy dzień zwolnił, aby porzucić już porządki, uwolnić kobiety od garów i po prostu pobyć razem, bo na co dzień, szczególnie w Europie, w Polsce mamy niezwykłe mało takich okazji w porównaniu do naszych sąsiadów z amerykańskiego kontynentu. Wesołych Świąt!

żywa szopka w wykonaniu uczniów
MM.



4 komentarze:

  1. Zazdroszczę świąt w tak odjechanym klimacie! Dla nas BN to śnieg, ale chętnie wymieniłbym go na słońce i palmy! Wpis bardzo ciekawy, przybliża zwyczaje innych nacji! brawo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Święta w takim klimacie ... marzenie :)Bardzo ciekawy wpis

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochani, chciałam życzyć Wam mnóstwo szczęścia na Nowy Rok i samych pozytywnych przeżyć, wynikających ze spełniania marzeń (nie tylko tych podróżniczych) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © MM en el mundo