Pucybut - żywy symbol ulic Ameryki Łacińskiej


Pucybut powszechnie znany synonim przedsiębiorczości w Europie pozostaje już tylko sloganem "od pucybuta do milionera", używanym do podkreślenia trudu prowadzenia własnej działalności gospodarczej. Być może dlatego widok człowieka czyszczącego buty na ulicy przykuwa uwagę zachodniego turysty w krajach Ameryki Łacińskiej, gdzie zawód ten przeżywa renesans.  

Są wszędzie. W dużych miastach i małych pueblito. Przy głównym placu, na ruchliwym deptaku, w parku. Ich ranga i szacunek społeczeństwa jest zróżnicowany i zależy od kraju. Dla kontrastu opowiemy o pucybutach z Meksyku i Boliwii. 



Meksykański Pucybut


Zaprosi przechodnia na wygodny fotel, przypominający tron. Nad nim baldachim, który osłoni przez prażącym słońcem. Kiedy klient oprze nogę na podeście pucybut siedząc na malutkim stołeczku, stojąc lub klęcząc zajmie się należycie jego butami. Ale to nie wszystko. U pucybuta posłuchasz radia, możesz obejrzeć coś na małym tv, zjeść zakupione wcześniej uliczne jedzenie, poczytać gazetę, pomodlić się do wizerunku Matki Bożej z Guadalupe, która towarzyszy każdemu straganowi. Możesz też porozmawiać, o polityce, przeanalizować wyniki ostatniego meczu czy zapytać o prognozę pogody. Wizyta u Pucybuta przypomina chwilę wytchnienia, jaką doznajemy w fryzjera, czy u kosmetyczki. Kosztuje mało, zaledwie kilkanaście pesos  (30- 35 z pełnym woskowaniem - ok. 6 zł). Zawód cieszy się ogromnym szacunkiem, jest poważany. Zadowolony klient z jakości usługi bądź z pobudek towarzyskich wraca do swojego ulubionego pucybuta. 


Czyste buty są szczególnie ważne dla każdego Meksykanina. Nawet najbiedniejsi, których obuwie jest mocno zużyte posiadają lśniące buty. Zupełnie nieeuropejska, wpojona od dziecka tendencja do szacunku obuwia. Może dlatego, że w meksykańskich domach chodzi się w butach, więc wypada by były czyste. Może wpływa na to szkolny obowiązek, który restrykcyjnie nakazuje nosić mundurki i czarne buty. Ludzie poznają Cię po butach - mówi jeden z pracujących przy katedrze bolero (nazwa na pucybuta, która pochodzi od hiszpańskiego bolear - czyścić pastą, pastować). 

Zabieg czyszczenia butów trwa od 5 do 15 minut w zależności co wybierzemy z oferty. Pucybut najpierw wywinie spodnie, otuli folią skarpetkę, aby nie została pobrudzona. Oczyści jedną szczotką but z kurzu i piasku. Kolejną nałoży pastę, prawdziwy ogrom pasty. Takiej ilości nikt sobie nie wyobraża, a następnie zaczyna małą szmatką czyścić i polerować. Dokładnie to samo uczyni z drugim butem. Torba pucybuta to duży wybór szczotek, szmatek i past. 

Pucybut z podniebnego La Paz



Swoją skrzyneczkę, na której klient oprze nogę rozłoży nawet na środku chodnika. Nie ma tutaj luksusów. Klient stoi, a kiedy jest bardzo silne słońce dostanie co najwyżej do potrzymania parasolkę. Zawód ten nie cieszy się dobrą reputacją. I chociaż wykonuje go blisko 4000 osób, są oni uznawani za margines społeczny. Zwykle bywały to dzieci, osoby bez wykształcenia, z małych wiosek, które próbowały przetrwać w wielkim mieście. Wspomagali się alkoholem, odurzali klejem. Porównywani byli do drobnych złodziejaszków. Sytuacja trochę się zmieniła po 1996 roku, kiedy w La Paz zawiązał się pierwszy związek zawodowy pucybutów. O poprawie wizerunku można mówić dopiero po zalegalizowaniu tego zawodu przez burmistrza La Paz, co miało miejsce w 2011 roku. Warto też wiedzieć, że Pucybuci z La Paz od roku 2005 wydają własną gazetę. Samodzielnie piszą artykuły, projektują okładki. Gazeta też organizuje kursy, co ma ograniczyć liczbę analfabetów w kraju. Dochód ze sprzedaży jest dzielony między wszystkimi pucybutami zrzeszonymi w stowarzyszeniu. 



Lustrabotas z Boliwii wyróżniają się ukrytą twarzą za kominiarką. Na pozór wydaje się, że chronią się przed zimnem i chłodem, wszak ostry wiatr oraz tutejsze warunki  nie należą do najprzyjemniejszych..


Inne logiczne wytłumaczenie nasuwa ochronę zdrowia. Pasty do butów to mieszanki toksycznych składników, a praca tutaj wre. Chociaż ta teoria gryzie się, gdy spojrzymy na dłonie naszego pucybuta, nie są przecież osłonięte rękawicami. 

Najbardziej racjonalnym powodem zdaje się być jednak wstyd i szykana. Chociaż z każdym rokiem wizerunek pucybuta odrobinę się poprawia, wciąż wielu mężczyzn czuje się gorszym sortem. I chociaż oficjalnie nie przyznają się do tego to łatwo zauważyć, jak niektórzy mieszkańcy Boliwii w bardzo władczy sposób ich traktują. Tu, u lustrabotas niektórzy zakompleksieni ludzie czują się panami świata. 


MM. 



12 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy post, nigdy nie zwracałam uwagi na pucybutow, zawsze kojarzyli mi się tylko z filmami bo tam ich czasem widywalam

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie sądziłam, że taki zawód nadal funkcjonuje oraz jaki stosunek mają do niego przedstawiciele krajów Ameryki Łacińskiej. To ciekawe naprawdę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę... Nie umiem doczyścić swoich półbutów- chyba czas polecieć w tamte strony: może ktoś to ogarnie? :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow ! Przyznam, że nie sądziłam że pucybut jeszcze funkcjonuje w XXI wieku :O Bardzo ciekawy post :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę przyznać, że jeszcze się z tym nie spotkałam, chociaż może po prostu nie zwróciłam uwagi na tych ludzi. Nie wydaję mi się, żeby taka praca była powodem do wstydu. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy bym nie pomyślała, że pucybut to nadal funkcjonujący zawód. Dziękuję za te informacje :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakoś nie przyszłoby mi do głowy, by skorzystać z usług pucybuta. Czułabym się co najmniej niekomfortowo patrząc, jak ktoś szoruje moje obuwie - bo równie dobrze mogę to zrobić sama. Ale jeśli jest to dla nich jedn sposób zarobienia na zycie - to w sumie dobrze, że chętni jednak się znajdują.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawy artykuł!

    Pozdrawiam serdecznie

    Renata

    OdpowiedzUsuń
  9. Z Usług meksykańskiego pucybuta skorzystałabym. Uwielbiam ludzi otwartych, życzliwych i szanujących siebie, swoją pracę oraz klientów.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawe porównanie, widać, że pisała to osoba, która ma dużą wiedzę na temat Ameryki Łacińskiej. Jestem pod wrażeniem tego bloga. Do tej pory byłem tylko w Peru, faktycznie widziałem tam pucybutów. Chociaż nie zastanowiłem się nad tym. Nawet nie sfotografowałem. Teraz żałuję. Pozdrawiam! Artur K.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ciekawe porównanie, widać, że pisała to osoba, która ma dużą wiedzę na temat Ameryki Łacińskiej. To mój pierwszy przeczytany post, ale podoba mi się kultura słowa, oprawa zdjęciowa i treść merytoryczna. Jak do tej pory widziałem pucybuta w Peru, gdzie byłem, żałuje, że nie przystanąłem wtedy na tym zawodem, nawet nie sfotografowałem. Teraz żałuję. Ale liczę na powrót do AP. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja mam odwieczny problem brudnych butów! W Polsce nie widziałam nigdy pucybuta, ale w Portugalii już tak - nie urywali oni swoich twarzy przed klientami. Nie uważam, żeby to był wstydliwy zawód - jeśli się nie kradnie, to wszystko jej w porządku. W Polsce jednak raczej by się nie sprawdził, a to z powodu tego, że w większosci centrów handlowych czy korporacji znajdują się maszyny, czyszczące obuwie:)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © MM en el mundo