Peru: Zwiedzanie Limy w 24h


Lima. Po opuszczeniu lotniska uderza w nas mokre, gorące powietrze oraz zapach portu. Pełno naganiaczy proponuje taksówkę, nie warto z tych usług korzystać. Poza bramą lotniska, skręcamy w prawo. Po kilku metrach jest przystanek autobusowy do centrum. Są też taksówki, których cena za przejazd spada o połowę. 

Droga do centrum dowodzi, że Lima należy do największych miast Ameryki Południowej. Tłok w autobusach, mikrobusach, na przystankach. Korki i niekończący się dźwięk klaksonów. 

Lima jest pełna paradoksów: przepych starego, kolonialnego centrum, nowoczesna dzielnica Miraflores, a do tego slumsy, które niczym pajęcza sieć oplatają miasto.

Stolice Ameryki Południowej nie grzeszą urodą, jednak na ich tle Lima wyróżnia się. Ma do zaoferowania turyście dużo więcej niż Santiago de Chile, Montevideo, czy Quito.







Przede wszystkim zachwyca historyczne serce miasta - Plaza Mayor, wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa przez Unesco. Po ukończonej niedawno renowacji świeci nowym blaskiem. XVII - wieczna fontanna z brązu przedstawiająca Anioła Sławy zajmuje centralny punkt placu, niegdyś nazywanego Plaza de Armas.

Wschodnią stronę zdominował gmach Katedry, który został wzniesiony w miejscu wskazanym przez założyciela Limy - Francisco Pizarro. Budowla została wielokrotnie niszczona przez trzęsienia ziemi, obecny wygląd zawdzięcza rekonstrukcji w wyniku, której jej fasada została w dużej mierze pokryta żółtą ochrą upamiętniając czasy kolonialnej świetności. Przepych panuje we wnętrzu świątyni. Zachwyca także rozmiar. Uwagę zwracają XVII wieczne drewniane stalle chóru. W bocznej kaplicy znajdują się szczątki Zdobywcy Peru i Fundatora Limy, wspomnianego wcześniej Pizarro. Kaplicę bogato zdobią freski i mozaiki poświęcone Konkwistadorowi. Największa z nich przedstawia herb, który nadał Król Hiszpanii Karol V Pizzarowi.






Do Katedry poniekąd przyklejony jest Palacio del Arzobispo - Pałac Arcybiskupi, który zachwyca niezwykłymi, drewnianymi balkonami.

 
Obok Pałacu znajduje się najstarszy budynek na placu - La Casa del Oidor. Pochodzi z początków XVIII wieku, oraz wyróżnia się charakterystycznymi dla stylu kolonialnego drewnianymi balkonami tworzącymi zamkniętą galerię na pierwszym piętrze domu.


Po przeciwnej stronie znajduje się Ratusz - Municipalidad de Lima, w którym znajduje się biblioteka publiczna. Ratusz został na nowo wybudowany w latach 40 XX wieku, na miejscu swojego poprzednika, który doszczętnie spłonął podczas pożaru.




Kolejnym wyróżniającym się budynkiem na placu pozostaje Pałac Prezydencki - Palacio de Gobierno, który został wybudowany po północnej stronie placu, w miejscu siedziby Pizarra. W południe każdego dnia, z wyjątkiem niedzieli, można podziwiać uroczystą zmianę warty. Żołnierze regimentu Hussares de Junin w czerwono niebieskich - mundurach, które pochodzą z czasów walki o niepodległość kraju.




Warto odbyć krótki spacer uliczkami prowadzącymi od placu. Bowiem na każdym kroku zobaczymy ciekawe kolonialne budynki z pięknymi drewnianymi balkonami. Do tego żywe kolory fasad, ruchliwość mieszkańców, uliczne jedzenie (empanady, czy jajka przepiórcze) to obraz Ameryki jaki uwielbiamy. Warto zajrzeć także do budynku poczty głównej Serpost, który zachwyca pięknym neoklasycznym pasażem. To doskonałe miejsce do zakupy pocztówek.



Z Plaza de Arms dojdziemy także do kolejnego ciekawego placu, bardziej nowoczesnego, mianowicie Plaza San Martin. Znów zachwyca nas swoimi ogromem i monumentalnymi budynkami. Znajdziemy tutaj ciekawy budynek teatru oraz inspirujące wnętrze holu Grand Hotelu.







Miasto oferuje długą listę ciekawych muzeów, na szczególną uwagę zasługuje Klasztor św. Franciszka - prawdziwy klejnot sztuki sakralnej z czasów kolonialnych. 

Kto jednak poczuje, że chce odpocząć od wielkomiejskiego zgiełku miasta może przenieść się na wybrzeże Limy. Co prawda tutejsze plaże nie zachwycają, jednak panują idealne warunki dla surferów. Wzdłuż oceanu, przez dużą część miasta ciągnie się deptak, który możemy pokonywać pieszo, bądź rowerem. Wielokilometrowa rambla została podzielona na tematyczne parki. Odwiedziliśmy ten najsłynniejszy - Park Miłości, który niewątpliwie jest na liście każdej wycieczki sądząc po panującym tam tłoku. Uroku temu miejscu dodają klify, nie brakuje tam także atrakcji jak np. przelot paralotnią. 







Z Circuto del Mar dojdziecie do Miraflores, dzielnicy, która oferuje wszystko co związane z turystyką: hotele, restauracje, kluby muzyczne, a także Parque Central, inaczej Park Keneddiego, który słynie z obecności ogromnej ilości kotów. To podobno najbezpieczniejsza dzielnica Limy. Nie skorzystaliśmy z jej oferty, ponieważ mieliśmy wylot w środku nocy, dlatego zdecydowaliśmy się na hostel na godziny. Zdaje się, że byliśmy jedynymi obcokrajowcami odwiedzającymi takie miejsce. Pan recepcjonista za kratami, spisał dane z naszego paszportu na małą karteczkę, która przypominała paragon. Pokój z łazienką i jak się okazało ciepłą wodą był idealny na 4 godziny snu. Chociaż naczytaliśmy się by w Limie nie przekraczać mostu i nie odwiedzać drugiej strony rzeki nie czuliśmy zagrożenia w żadnej sytuacji.  

Lima to także uczta dla podniebienia. W kraju, w którym ziemniaki są ważniejsze od złota nie wypada zacząć próbowanie lokalnej kuchni od innego produktu. Przystawka Papa a la huancaina - żółte ziemniaki, podawane na zimno w pikantnym sosie kremowym, do tego czarne oliwki i jajko, rozbudziła nasz apetyt na więcej. 


I więcej przyszło, w postaci Ceviche, dania, które przypisuje sobie kilka krajów Ameryki Południowej jako swoje. Drobno pokrojona, surowa ryba, owoce morza i peruwiańskie ziemniaki, a wszystko w pikantnym sosie. Pycha! 


Kolejną potrawą, którą zapamiętają nasze kubki smakowe jest Chifa, peruwiańska odmiana kuchni chińskiej, a tak naprawdę pyszny ryż z owocami morza, jajkiem i szczypiorkiem. 





MM. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © MM en el mundo