Ludzka wystawa z ostatnich chwil życia - niecodzienne muzeum w Guanajuato.

Czy może być coś bardziej przerażającego niż wysuszone ludzkie zwłoki? Z cmentarza wykopano resztki ciał i zrobiono z nich wystawę. Taka makabryczna kolekcja czeka na nas w meksykańskim Guanajuato. Doskonale pamiętam twarze ludzi przepełnionych bólem, pochowanych za życia, patrzących na mnie za szklanej gabloty.   


Guanajuato w środkowym Meksyku to miasto miłości i kolorowych domów. Lecz dzisiaj nie o tym. Na każdego spragnionego mocnych wrażeń turystę czeka Muzeum Ludzkich Ciał, o wdzięcznej nazwie Muzeum Mumii. Jeżeli pierwszym skojarzeniem są egipskie, wierzcie mi, nie mają one wiele wspólnego z meksykańską wersją! 

W kolejce do kasy nic nie zwiastuje tego co kryje muzeum. Roześmianie rodziny z małymi dziećmi przebierają z nogi na nogi by już znaleźć się w środku. Niektórzy trzymają aparaty, inni kijki do selfi. Są zakochane pary, staruszkowie, młodzież i dzieci. 


Co kryje muzeum?

Wąski, ciemny korytarz prowadzi do wnętrza muzeum. W salach czeka ponad sto ciał osób zmarłych, niekiedy w wyniku szalejącej cholery czy zamordowanych: mężczyźni, kobiety, niemowlęta, a nawet nienarodzone dzieci. Historie tutejszych mumii są mniej patetyczne od egipskich władców jednak poruszają. Szczególnie te, które wskazują na pochówek jeszcze za życia. Kobieta w ciąży, która została pogrzebana przez bliskich za współżycie przedmałżeńskie. Czasami zbyt pośpieszna decyzja lekarza, co w przypadku epidemii cholery może wydawać się uzasadnione. Wśród mumii zobaczymy też taką, która gryzie własne ramię, gdzie widnieją na nim ślady krwi. Mężczyznę z dziurą w brzuchu po nożu, czy innego z przesuniętą twarzą po uderzeniu łopatą. Chlubą muzeum jest nienarodzony płód, który nie jest większy od bochenka chleba i został ogłoszony najmniejszą munia świata. 

Wszystkie mumie zachowały się znakomicie, najstarsza ma ok. 125 lat. Na wielu dostrzeżemy naturalne owłosienie, czytelne rysy twarzy,  paznokcie. Również wiele ubrań przetrwało, skórzane kurtki czy buty.



Skąd się wzięły mumie w Meksyku? 

Historia tego miejsca jest dość banalna. Na cmentarzu w Guanajuato wymagana jest opłata za miejsce, którą rodzina zmarłego uiszcza co pięć lat. Brak wpłaty skutkuje ekshumacją zwłok, w celu uwolnienia cmentarzowego miejsca dla kogoś innego. Pierwszą wykopaną osoba był w 1865 roku francuski lekarz Remigio Leroy, który nie miał krewnych i nie był z opłatami za nisze na bieżąco. Jego ciało było bardzo dobrze zachowane mimo, że od pochówku minęło pięć lat. 


Gdzie szukać tajemnicy mumifikacji?

Lokalny cmentarz otoczony wysokimi murami katakumb wygląda jak wiele innych, jednak to tutaj dochodzi do naturalnej mumifikacji zwłok. Zagadką wciąż pozostaje dlaczego jedne ciała nie ulegają rozkładowi, a inne tak. Najczęściej powtarzane są hipotezy o ścianach katakumb, które to mają zawierać składnik odpowiadający za wysychanie ciał lub o znakomitej glebie, bogatej w gazy mineralne, które powodują konserwacje. W Guanajuato przecież są liczne kopalnie srebra i złota. Teoria ta jest jednak zbyt powierzchowna. Bowiem w katakumbach nie ma żadnej powtarzalności miejsc, w których ciała mumifikują się. Próbowano przypisać zasługę tutejszemu klimatowi, który jest gorący i suchy, jednak tylko dwa procent pochowanych ciał mumifikuje się. Zatem na rozwiązanie tego fenomenu przyjdzie nam jeszcze poczekać.


Obsesyjny stosunek meksykanów do śmierci

Oglądanie tej wystawy budzi niesmak. Długo wahałam się nad wyciągnięciem aparatu. Mijam kolejne eksponaty w zadumie o przemijaniu. Towarzyszył mi pewnego rodzaju smutek, może strach. Do głowy przychodziły refleksje. Jeszcze nigdy nie byłam tak blisko śmierci. Miejscami spuszczałam wzrok, szczególnie przy gablotach z niemowlakami. 


Jednak co jakiś czas moją uwagę przyciągał gwar, śmiech, błysk flesza. Gdy oswoiłam się z tym miejscem mimowolnie zaczęłam przyglądać się innym odwiedzającym. Lokalna ludność była zachwycona. Chętnie pozują, fotografują się, żartują. Małe dzieci przebiegają przed moimi nogami krzycząc "mamo z tą mumią jeszcze chcę zdjęcie, jest tak mała jak braciszek" i mama podąża z aparatem za chłopcem, robi zdjęcie krzycząc uśmiech! Gdzieś tam w kąciku tuli się do siebie para zakochanych, robią sobie selfi, całują się. Szukaliśmy powagi u staruszków, jednak próżnie. Z niedowierzania kręcicie głową? Możecie to wszystko zobaczyć używając na instagramie hasztangu #museomomias

To zupełnie inny stosunek do śmierci, do tego stopnia inny, że na końcu muzealnej drogi ustawione są drewniane trumienki w różnych rozmiarach od dziecięcych po rosłe. Czeka do nich spora kolejka odwiedzających, aby się tam położyć i zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Przed muzeum rozstawionych jest kilkanaście straganów, sprzedają cukrowe czaszki, wizerunki mumii w postaci lalek, a także dość groteskowe pocztówki z dowcipami o śmierci. "Są niesamowici" - to jedyne co przychodziło mi do głowy, gdy opuszczałam to miejsce.

Warto przekroczyć progi Museo Momias, by mentalnie zbliżyć się, lepiej poznać Meksyk. 

MM.



  

9 komentarzy:

  1. Robi wrażenie :)
    Niedawno byłam na wykładzie gdzie m.in. poruszano kwestię etyczną czy w czasach gdzie takie mumie można sztucznie wyprodukować, powinno się korzystać w sztuce z prawdziwych zwłok.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba nie zabrałabym dziecka na taką wystawę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kwestię styczną każdy turysta musi przerobić sam. W tym przypadku mamy do czynienia z naturalnym procesem mumifikacji, nabiera to trochę innego znaczenia. Choć chyba na oglądanie bym się nie zdecydował.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przestąpiłabym progu tego muzeum, nie mogłabym na to patrzeć 😐

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie sa mo wi te !
    Ale nie wiem, czy odważyłabym się tam wejść :O

    OdpowiedzUsuń
  6. Fascynujące i przerażajace jednocześnie. Byłam w katakumbach w Palermo i dostrzegam pewne podobieństwa...

    OdpowiedzUsuń
  7. O rany, robi wrażenie. Od razu przypomina mi się indonezyjska wyspa (Sulavesi jeśli dobrze pamiętam), gdzie ciała zmarłych przechowywane są w domach krewnych, którzy pielęgnują owe zwłoki - czeszą, przebierają itp.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow! Niezwykłe miejsce, a najbardziej interesująca wydaje się naturalna mumifikacja!

    OdpowiedzUsuń
  9. Cóż, może nie do końca komfortowo czułabym się w kraju, który ma do śmierci tak "radosny" stosunek, ale z drugiej strony to może być w pewnym sensie zdrowsze, bo kiedy jest się tak oswojonym z tym etapem, to łatwiej chyba znieść utratę bliskich...

    OdpowiedzUsuń

Copyright © MM en el mundo